Tuesday, March 28, 2017

Szago XIII - 2017

  Wiosenny start w Szago nieoczekiwanie stanął pod dużym znakiem zapytania z powodów zdrowotnych. W czwartek poprzedzający start byłem wstanie przejechać tylko 9km, w piątek już wygląda to lepiej, ale do 100km wciąż sporo brakuje. Najwyżej skończę szybciej jeżeli nie będę wstanie jechać. Udaje się spokojnie przejechać 122 km, bez kompletu, ale też bez specjalnego stresu.

  W tym samym czasie rozgrywany był inny rajd - Róża Wiatrów, również zaliczana do Pucharu Polski w Maratonach na Orientację. Róża po skróceniu dystansu do 100km przegrywa z Szago. Mam nadzieję, że w przyszłym roku nie będzie konfliktu terminów, a dystans na Rózy powróci do 150km.
  Wszystko zapakowane? Do domu cofałem się 3 razy, najpierw po buty, następnie kask, a na końcu przypominałem sobie, że nie mam mapnika. Bez butów (SPD) i kasku jeszcze można wystartować, ale bez mapnika to już jest wyzwanie. Można jechać, wszystko mam. W okolicach Starogardu przypominam sobie, że jeszcze GPS. Tym razem bez śladu, nie będzie można się chwalić w mediach społecznościowych :). W biurze zawodów tradycyjne załatwianie formalności i czas na odprawę. W tym roku powróciły numery startowe na rowery, mi przypadł nr 19. Takie miejsce na mecie brałbym w ciemno, bacząc jak mocni zawodnicy stanęli na starcie. Budowniczy opowiedział o wszystkich punktach, trasa tej edycji lekko wydłużona do 120 km, co bardzo cieszy. Liczę na to, że 120 pozostanie lub organizatorzy wydłuża trasę do 150km, lub więcej. Trasa poprowadzona na zachód od Osieka jest dobrą wiadomością, bo przy dość silnym wietrze z zachodu na metę będziemy wracać z wiatrem. Tradycyjnie punkty na Szago są wagowe i w zależności od odległości od startu waga ich wzrasta.

8:08 startuję, niespecjalnie rozmyślając na wariantem, chcę jak najszybciej dotrzeć w okolice punktów o najwyższej wadze, by tym razem nie odpuścić żadnego z nich. Trasa układa się w jasny sposób. Co ciekawe po 3 km od startu nie widzę żadnego zawodnika przed sobą i za sobą.
Gdzie są wszyscy ?

Pierwsze 7 punktów wpada dość sprawnie, aż wyjątkowo sprawnie co mnie lekko niepokoi. Bo następuje rozluźnienie i łatwo o pomyłkę. Pierwsza wtopa w drodze do PK21. Zamiast jechać lasem wzdłuż Wdy, trzymając ją cały czas z prawej strony w pewnym momencie Wda pojawi się z lewej strony. A widzę już gdzie jestem zjeżdżam do Starej Rzeki na zakole Wdy. W tym samym czasie dojeżdża Konrad wycofujemy się i razem zdobywamy PK21.
Przyroda jeszcze szara

W Tleniu Konrad gdzieś znika, a ja szybko zaliczam PK koło kładki i ruszam na poszukiwania PK13. W ubiegłym roku przy 13 straciłem wiele cennego czasu. Liczę, że tym razem z PK13 nie będzie niespodzianki. Droga prowadzi przez ślad huraganu z roku 2012, który w tej okolicy wyrządził spore szkody. Spustoszenia nadal robią wrażenie i przez dziesięciolecia będą robić.

Wiadomo już, że siła trąby, mierzona w skali Fujity, wynosiła F2. Oznacza to wiatr wiejący z prędkością od 181 do 253 kilometrów na godzinę. Spustoszył on 650 ha lasu,trąba wyrobiła sobie drogę długości ponad 8 km i szerokości dochodzącej do kilkuset metrów,niszcząc lub uszkadzając ponad 125 tys. metrów sześciennych drzew, głównie sosen w wieku od 40 do 100 lat.
http://www.mpolska24.pl/post/6440/tornado-w-starej-rzece-krajobraz-po-dwoch-latach1


Tu powinna by 13

Czyżby powtórka z roku ubiegłego? Punktu nie ma, ale podejrzewam, że punkt jest jedną przecinkę dalej. Szybko naprawiam błąd i PK13 odnaleziony.

13 odnaleziona parę metrów dalej

Czas zacząć zaliczać punkty o najwyższej wadze. Najpierw przepust koło torów kolejowych, kolejne PK nad brzegiem jeziorka, PK koło ambony i PK w środku lasu. Szło sprawnie, aż do trafienia na przeszkodę w postaci wąwozu i strumyka jakieś 6m niżej. Trudność w pokonaniu przeszkody potęgowała niezliczona ilość wiatrołomów. .

Szlak przecina strumyk, udało się pokonać suchą nogą. A to, że przecinkę przecina strumyk dostrzegam na mapie dopiero stając w tym miejscu


Do kolejnego PK nie udaje się podjechać, muszę parę kroków zejść bo nie odważyłem się tam zjechać,
a rower odpoczywa na drodze w pobliżu.
Przy najładnieszym widokowo punkcie wiatr był już dość mocny, woda poniżej w jeziorze zaczynała mocniej falować, a i drzewa rosnące nad brzegiem mocniej pochyliły się ku ziemi. W drogę, od tego momentu wiatr wiał w plecy lub lekko z boku, ale raczej pomagał.

Poniżej, z lewej strony koło schodów znajdował się punkt


Podbijam ostatni punkt i chyba nie dam rady zaliczyć PK8 i PK11 przy samej bazie. Trochę już na pamięć, bez kontroli mapy udaję się na północ i okazuje się, że nie jadę najkrótszą drogą. Jechałem po łuku i wylądowałem przy osadzie Orli Dwór. Teraz żarty się skończyły trzeba gnać jak najszybciej do mety by się zmieścić w limicie. W linii prostej ponad 10km, powinno się udać na styk o ile wytrzymam tempo. Na mętę docieram ze spóźnieniem 2 minut, okazuje się, że zegarek w liczniku spóźniał się o 2 minuty. Ostatecznie uzyskuję 3 punkty karne za spóźnienie i co zaskakujące z tak turystyczną jazdą plasuję się na 15 miejscu na 23 startujących. Punktów zdobywam 18/23 - 49-3(pk karne)/53 przeliczeniowe. Trasa przepiękna, chyba najładniejsza ze wszystkich edycji Szago na których byłem od 2013. Jesienią jedziemy na granicę Kociewia i Kaszub do Starej Kiszewy. Nie wiem czy okolica Starej Kiszewy jest tak piękna jak okolice Osieka.

Tak przedtawia się ślad oraz wyniki